Właśnie tu
na tej ziemi młody harcerz meldował
swą gotowość umierać za Polskę.
Tak jak Ty niesiesz plecak, on niósł w ręku karabin,
w sercu miłość, nadzieję i troskę.
Właśnie tu w Nowej Słupii, Daleszycach, Bielicach
Brzozowymi krzyżami znaczonych
swą dziewczynę pożegnał, nic nie wiedząc, że kilka
dni życia mu przeznaczone.
Naszej ziemi śpiewamy, ziemi pokłon składamy
Taki prosty, serdeczny, harcerski
Niechaj echo poniesie balladę rajdową
Nowe jutro i przyszłość nową.
Na pomniku wyryto, że szesnaście miał wiosen,
że był śmiały, odważny, radosny.
Kiedy padał płakała cała puszcza jodłowa
nie doczekał czekanej tak wiosny.
Ale choć nie doczekał, to nie umerł tak sobie,
przetarł szlak, którym dzisiaj wędrujesz.
Kiedy tak przy ognisku śpiewasz sobie balladę,
tak jak on w sercu Ojczyznę czujesz.
Codzienność gra bieszczadzkim traktem,
Na gołoborze wyszedł wrzesień,
Na połoniny ranną rosą
W krzakach jałowca złota jesień.
Babiego lata nitkę cienką
Aż po horyzont wiatr zaniesie.
Senny krajobraz we mgle tonie
Pożółkłe liście z dróg wymiecie.
Śpij, bajkę Ci daję
Bukiet róż, welon, korale
Śpij, może coś wyśnisz
Zaprosisz mnie na ślub.
Grzbietami szczytów niebo znaczy
Smsrek, Chryszczata, Hoń, Tarnica.
W ogromie bieli kwiatów niknie
Słońce, co pali i zachwyca
Wieczór tysiącami gwiazd zaczyna
Długie, wśród nocy rozmyślenia.
Księżyc zatacza wielkie koło-
Będzie tak krążył do świtania.
Porannej mgły snuje się dym
Jutrzenki szal na stokach gór
Nowy dzień budzi się
Melodie dnia już rosa gra
Reggae bieszczadzkie reggae
Słońcem pachnące ma jagód smak
Reggae bieszczadzkie reggae
Jak potok rwące przed siebie gna
Połoniny czar ma taką moc
Że gdy ją ujrzysz pierwszy raz
Wrócić chcesz znów za rok
Z poranną rosą czekać dnia
Dym z jałowca łzy
wyciska,
Noc się coraz wyżej wnosi.
Strumień srebrną falą błyska,
Czyjś głos w leśnej ciszy prosi:
ref. Żeby była taka noc,
Kiedy myśli mkną do Boga,
Żeby były takie dni,
Że się przy nim ciągle jest.
Żeby był przy tobie ktoś,
Kogo nie zniechęci droga,
Abyś plecak swoich win
Stromą ścieżką umiał nieść. (do Boga)
Ogrzej dłonie przy ognisku,
Płomień twarz ci zarumieni.
Usiądziemy przy nim blisko,
Jedną myślą połączeni.
ref. Żeby była taka noc...
Na ścianie masz
kolekcje swoich barwnych wspomnień
Suszony kwiat, naszyjnik wiersz i liść
Już tyle lat przypinasz szpilką na tej słomie
To wszystko co cenniejsze jest niż skarb
Pośrodku sam generał Robert Baden-Powell
Rzeźbiony w drewnie lilijki smukły kształt
Jest krzyża znak i orzeł srebrny jest w koronie
A zaraz pod nim harcerskich dziesięć praw
ref. Ramię pręż słabość krusz i nie zawiedź w potrzebie
Podaj swą pomocną dłoń tym co liczą na ciebie
Zmieniaj świat zawsze bądź sprawiedliwy i odważny
Śmiało zwalczaj wszelkie zło niech twym bratem będzie każdy
I świeć przykładem świeć i leć w przestworza leć
I nieś ze sobą wieść że być harcerzem chcesz
A gdy spyta cię ktoś skąd ten krzyż na twej piersi
Z dumą odpowiesz mu taki mają najdzielniejsi
Bo choć mało masz lat w swym harcerskim mundurze
Bogu ludziom i ojczyźnie na ich wieczną chwałę służę
I świeć przykładem świeć i leć w przestworza leć
I nieś ze sobą wieść że być harcerzem chcesz
Do Góry
Zagrajcie nam,
może się cofnie czas
Do tamtych dni z naszych marzeń.
Do dni spędzonych pośród sennych skał
Zagrajcie mi, a nie zapomnę.
Hej w góry, w góry,
Popatrz tam wstaje blady świt
Jeszcze tak nieporadnie chce ominąć szczyt.
Hej, miły panie czekaj, wkrótce my też będziemy tam,
Nie będziesz musiał schodzić z połoniny sam.
Zagrajcie mi, może się spełni czas
I znów poczuje dym ogniska.
Namiotów krąg ujrzę w oddali gdzieś
I znów będziemy razem wszyscy.
Hej w góry...
Muzyka gór, moją miłością jest
Upaja mnie zapach lasu,
Potoków szum, leśnych ptaków śpiew
Wspomnieniem są wspaniałych czasów.
Hej w góry...
Pamiętam dzień, gdy byliśmy w górach
Ogniska blask połączył nas.
Wspomnienie me twarde jak skała jest
Zagrajcie mi, a nie zapomnę.
Hej w góry...
Bywały dni, że słońca złoty blask
W zawody szedł z sennym brzaskiem.
To dziwne więc, że dzisiaj skoro świt
I wiatr, i deszcz razem tańczą.
Hej w góry...
Dziewczyno ma, przecież ja kocham Cię
I chciałbym być razem z Tobą.
Wspomnienie me twarde jak skała jest
Zagrajcie mi, a nie zapomnę.
Hej w góry...
Żegnajcie nam
dziś hiszpańskie dziewczyny!
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów!
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora,
Lecz kiedyś na pewno wrócimy znów.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny,
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił...
Leniwe popłyną już rejsu godziny,
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił!
Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman
I "Głowę Baranią" sterczącą wśród wzgórz.
I statki stojące na redzie przed Playmouth -
Klarować kotwicę najwyższy czas już.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny...
A potem znów żagle na masztach rozkwitną,
Kurs szyper wyznaczy na Portland i Wight.
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny...
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd...
Powoli i znnojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light.
Wszystko, co nasze,
Polsce oddamy!
W niej tylko życie - więc idziem żyć!
Świty się bielą - otwórzmy bramy!
Rozkaz wydany - wstań, w słońce idź!
Ramię pręż, słabość krusz
Ducha tęż, Ojczyźnie miłej służ
Na jej zew, w bój czy w trud
Pójdzie rad harcerzy polskich ród
Harcerzy polskich ród
Jestem harcerzem i
mocno wierzę
We wszystkie szczytne ideały
One są dla mnie niczym wyzwanie
Którym stawiam codziennie czoła.
Być wytrwałym, silnym być
Oto co przyświeca mi.
To jest cel którego chcę.
Boże tylko daj mi sił.
Jest 10 praw i dobrze wiem,
Że według nich pójdę swą drogą
Lilijki znak i krzyża cień
One w mym życiu mi pomogą.
Być wytrwałym, silnym być...
Wszystko przemija, zostaje chwila,
którą pamiętam na zawsze.
W naszym zastępie odnajdziesz szczęście,
którego nie doznałeś wcześniej.
Być wytrwałym, silnym być...
Na drodze życia twego
jest iskierka,
Podążasz za nią raz wybraną drogą.
Przyświeca ci choć blask jej chcą ugasić,
Ci którzy na tę ścieżkę wejść nie mogą.
Twój mały ognik szepcze ci do ucha,
Tych co odeszli kłamstw nigdy nie słuchaj.
Ojczyzna, Nauka, Cnota twe wartości,
Bądź sługą prawdy i sprawiedliwości.
ref. Choć, choć ze mną przy ogniu siądź,
Ja wyciągam do ciebie dłoń.
Tak jak ja wpatrzony w niego bądź,
I opowieści iskier ze mną chłoń.
Nie każdy może drogą tą podążać ,
Bo zamiast dawać umie tylko żądać
Więc szukaj nań ogniska swego blask,
Gdy go dostrzeżesz siądziesz pośród nas.
I oddaj pokłon ogniu tak jak my
Dla niego iskra też się będzie tlić.
Wyruszysz rano drogą razem z tym,
Który już przyjacielem będzie Twym.
ref. Choć, choć ze mną przy ogniu siądź...
Już
rozpaliło się ognisko
Dając nam dobrej wróżby znak
Siedliśmy przy nim wszyscy blisko
Bo w całej Polsce siedzą tak
Siedzą harcerze przy płomieniach
Ciepły blask ognia skupia ich
Wszystko, co złe, to szuka cienia
Do światła dobro garnie się
Mówiłeś, druhu komendancie,
Że zaufanie do nas masz
Że wierzysz w nasze szczere chęci
Wszak ty harcerskie serca znasz
Warunki tylko warunkami
Od dawna już słyszymy to
Lecz my jesteśmy harcerzami
I zwyciężymy wszelkie zło
Przy ognisku noc zapada
cicho księżyc z lasem gada na na na na na
A snob iskier w górę pnie się
poczet gwiazd niech wiatr poniesie
ref. Las i
ziemia ziemia las, ziemia las
Tak pochłonął ten świat nas
Tak pochłonął las i woda woda niebo
Chyba nic nam już nie trzeba!
Noc nastaje noc nastaje
Znów ktoś koncert w trawie daje na na na na na
Z nor wychodzą nocne mary,
w koło czary, czary, czary
ref. Las i
ziemia, ziemia las...
Nad ogniskiem pochyleni
Oddajemy sie marzeniom na na na na na
Marzyć można marzyć trzeba
Gdy ta noc w tę noc tak śpiewa
ref. Las i ziemia, ziemia las...
Ja nie wesoła, ale z
kokardą
Lecę do słońca, hej! Leonardo
A ja się kręcę, bo stać nie warto
Naprzód planeto, hej! Leonardo
Dość jest wszystkiego
Dojść można wszędzie x4
Diabeł mnie szarpie, trzyma za uszy,
Dokąd, wariatko, chcesz z nim wyruszyć?
A ja gotowa, ja z halabardą
Hej! droga wolna, hej! Leonardo
Dość jest
wszystkiego...
Panie w koronie, panie z liczydłem
Nie chcę być mrówką, ja chcę być skrzydłem
A moja głowa, droga i muzyka
Do brązowego życia umyka
Dość jest
wszystkiego...
Wyszłam z bylekąd, ale co z tego
Zmierzam daleko, hej, hej kolego
Odłóżmy sprawy, kochany synku
Na jakieś dziewięć miejsc po przecinku
Może to bujda, może to obłuda
Ale pasuje jej to jak ulał
Przejrzysta wstaje mgła
Jej wstęgi plotą cień
Warkocze ciemnych traw
I słońca jasnych plam
Chłód poranka krople mgły na twarzy
Szum strumienia, lasów zapachy
Nad puszczą wznosi się mgła
Wiatr poplątał znowu twoje ścieżki
Zapomniałeś o uroku świata
Łzy płyną gdzieś w leśny mech
Ten blask nowego dnia
Nadzieje nowe budzi
I znów nie jesteś sam
uśmiechy obcych ludzi
Gdy czułeś swoją moc
Gdy mogłeś kogoś kochać
Gdy świat garściami brałeś
Ten świat utonął w mgle
O Panie Boże,
Ojcze nasz
W opiece swej nas miej
Harcerskich serc Ty drgnienia znasz
Nam pomóc zawsze chciej
ref. Wszak Ciebie i Ojczyznę
Miłując chcemy żyć
Harcerskim prawom w życia dniach
Wiernymi zawsze być
O daj nam zdrowie dusz i ciał
Twym światłem zagłusz noc
I daj nam hart tatrzańskich skał
I twórczą budź w nas moc
ref.
Wszak Ciebie i Ojczyznę...
Na szczytach górskich czy wśród łąk
W dolinach bystrych rzek
Szukamy śladów Twoich rąk
By życie z Tobą wieść
ref.
Wszak Ciebie i Ojczyznę...
Przed nami jest otwarty świat
A na nim wiele dróg
Choć wiele ścieżek kusi nas
Lecz dla nas tylko Bóg
Kiedy Was nie ma
to jakby nagle
W moim życiu zabrakło muzyki.
Kiedy Was nie ma to czas mnie straszy,
Że przeminę, że będę chwilą.
Kiedy Was nie ma to jakby niebo
Miało się rozstać na zawsze ze słońcem.
Kiedy Was nie ma dosyć mam wszystkiego
I pragnę stąd na zawsze odejść.
Moi przyjaciele /x3
Bądźcie zawsze ze mną.
Moi przyjaciele /x2
Z Wami wiem, że wszystko mogę,
Że wystarczy tylko chcieć.
Jak mam powiedzieć, jak mam wyśpiewać,
Jak wytłumaczyć, że bez Was mnie nie ma?
Przytulam do Was moją miłość
Nadzieję swoją w modlitwę zmieniam,
Milion aniołków narysuję
I wszystkie dla Was postącam z nieba,
Dom na górze wybuduję
I zagram dla was, kiedy trzeba.
Moi przyjaciele...
Ulepiłam mamie
domek z niewidzialnej plasteliny
2 okienka, 2 kominy z niewidzialnej plasteliny
A w okienkach kwiatki bratki z niewidzialnej plasteliny
A dla taty krawat w kratki z niewidzialnej plasteliny
Lalala...
Ulepiłam sobie pieska, mięciutkiego z czarnym pyszczkiem
Lalki Kasię i Tereskę, i pistolet na siostrzyczkę
Namęczyłam się okropnie, stłukłam łokieć, zbiłam szklankę
Mamo, tato, chodźcie do mnie! Mam tu dla was niespodziankę1
Lalala...
Czemu na mnie tak patrzycie i zdziwione macie miny?
Czyście nigdy nie widzieli niewidzialnej plasteliny?
Lalala...
Wśród tylu naszych szalonych marzeń Wśród myśli niepoukładanych Wchodzimy w życie niepewnie jak dzieci Jak małe wątłe bańki mydlane Kolejne lata odciśnięte na stopach O przeszłych dniach nie dają zapomnieć Jak zawsze rano dzień się budzi Rośniemy tak dla innych ludzi Pod naszym niebem, na naszej ziemi W tym domu który zbudujemy (sami) Nigdy nie braknie nam siebie Nigdy nie braknie nam siebie Choć niebo czasem chowa swe gwiazdy Gdy droga wciąż się wije bez celu Gdy czasem sił nam zabraknie by szukać Gdy ziemia pachnie zmęczoną ziemią Wtedy ta jedna zostaje nadzieja Że kiedyś lepiej nam jeszcze będzie I z czterolistną koniczyną Zdążymy złapać nasze szczęście Pod naszym niebem na naszej ziemi.…
Ogniska już dogasa blask Braterski splećmy krąg W wieczornej ciszy w świetle gwiazd Ostatni uścisk rąk Kto raz przyjaźni poznał moc Niw będzie trwonił słów Przy innym ogniu w inną noc Do zobaczenia znów Nie zgaśnie tej przyjaźni Co połączyła nas Nie pozwolimy by ją starł Nieubłagalny czas Za nami jasnych godzin moc I moc młodzieńczych snów Przy innym ogniu w inną noc Do zobaczenia znów
Płonie ognisko i szumią knieje,
drużynowy jest wśród nas.
Opowiada starodawne dzieje,
bohaterski wskrzesza czas.
O rycerstwie znad kresowych stanic,
o obrońcach naszych polskich granic.
A ponad nami wiatr szumny wieje,
I dębowy huczy las.
Już do odwrotu głos trąbki wzywa,
alarmując ze wszech stron.
Wstaje wiara w ordynku szczęśliwa,
serca biją w zgodny ton.
Każda twarz się uniesieniem płoni,
każdy laskę krzepko dzierży w dłoni.
A z młodzieńczej się piersi wyrywa,
pieśń potężna, pieść jak dzwon.
Boję się nieba w twoich oczach.
Jeszcze drżysz ze zmęczenia i potu.
Świat chcesz dzielić na białe i czarne.
Miły boję się twoich powrotów.
Drżysz jeszcze oczy zamglone.
Zrobisz wszystko o co poproszę.
Muszę wierzyć, przecież mnie kochasz.
Krótka chwila i wracasz, krótka chwila i wracasz,
Krótka chwila i wracasz na morze.
Boję się chmur nad twoim czołem.
Kiedy ręce do krwi otarte.
Dumnie kładziesz przede mną na stole.
Miły boję się twoich powrotów.
Drżysz
jeszcze oczy zamglone...
Boję się morza w twoich myślach.
Kiedy jesteś do drogi już gotów.
Leżysz przy mnie, oczy otwarte.
Miły boję się twoich powrotów.
Pożegnalny ton
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Popłyniesz kiedy serce rośnie ci nadzieją,
Że jeszcze są schowane gdzieś
Nieznane lądy, które serce twe odmienią.
Morza i oceany grzmią
Pieśni pożegnalnej ton.
Jeszcze nieraz zobaczymy się,
Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć nam w rejs.
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród fal i białej piany statek twój popłynie,
A jeśli tak - spotkamy się
Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.
Morza i oceany grzmią...
W kolorowych światłach keja lśni
I główki portu sennie mówią "do widzenia",
A jutro, gdy nastanie świt,
W rejs wyruszymy, aby odkryć swe marzenia.
Morza i oceany grzmią...
Nim ostatni akord wybrzmi już,
Na pustej scenie nieme staną mikrofony,
Ostatni raz śpiewamy dziś
Na pożegnanie wszystkich morzem urzeczonym.
Morza i oceany grzmią...
Preludium dla Leonarda
Na parterze w mojej chacie
Mieszkał kiedyś taki facet,
Który dnia pewnego cicho do mnie rzekł
Gdy zachwycisz się dziewczyną
Nie podrywaj jej na kino
Ale patrząc w oczy szepnij słowa te
Jestem taki samotny, jak palec albo pies
Kocham wiersze Stachury i stary dobry jazz
Szczęścia w życiu nie miałem, rzucały mnie dziewczyny,
Szukam cichego portu gdzie okręt mój zawinie
Po tych słowach z miłosierdzia
Padła już niejedna twierdza
I niejedna cnota poszła chyżo w las
Ryba bierze na robaki,
A panienka na tekst taki,
Który szepczę cicho patrząc prosto w twarz
Jesteś taki samotny, jak palec albo pies...
Gdy szał pierwszych zrywów minął
Zakochałem się w dziewczynie,
Z którą dziś na całe życie zostać chce
Chciałem rzec: „Będziemy razem!!”
Zrozumiała mnie od razu
I jak echo wyszeptała słowa te
Jesteś taki samotny, jak palec albo pies
Kochasz wiersze Stachury i stary dobry jazz
Szczęścia w życiu nie miałeś, rzucały Cię dziewczyny,
Szukasz cichego portu gdzie okręt Twój zawinie
A ona:
Jestem taka samotna, jak palec albo miotła Kocham wiersze Leśmiana i szaleć aż do rana Szczęścia w życiu nie miałam, miłości nie zaznałam Szukam cichego portu do uprawiania sportu.
Wsłuchany w twą cichą piosenkę
Wyszedłem na brzeg pierwszy raz
Wiedziałaś już rzeko, że kocham cię rzeko
Że odtąd pójdę z tobą
O dobra rzeko, o mądra wodo
Wiedziałaś, gdzie stopy znużone prowadzić
Gdy sił już było brak
Wieże miast, łuny miast
Ich oczy zszarzałe nieraz
Witały mnie pustką żegnały milczeniem
Gdym stał się twoim nurtem
O dobra rzeko, o mądra wodo ...
Po dziś dzień z tobą rzeko
Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg
Ach życia mi braknie, by szlak twój przemierzyć
By poznać twą melodię
Gdy wypływał z portu stary bryg (stary bryg)
Jego dalszych losów nie znał nikt (chyba nikt)
Nikt nie wiedział o tym ze
Statkiem widmem stanie się stary bryg (stary bryg)
Hej-ho! Na umrzyka skrzyni
Tkwi butelka rumu (rumu albo wina)!
Hej-ho! Resztę czas uczyni
I butelka rumu (rumu albo wina)!
Co z załogą zrobił stary bryg (stary bryg)
Tego też nie zgadnie chyba nikt (chyba nikt)
Czy zostawił w porcie ją
Czy na morza dnie - nikt nie wie gdzie (nie wie gdzie)
Hej-ho! Na umrzyka skrzyni...
Przepowiednia zła jest ze ho-ho! (ze ho-ho)
Kto go spotka marny jego los (jego los)!
Ale my nie martwmy się
Hej! Nie martwmy się – rum jeszcze jest! (ale gdzie)
Hej-ho! Na umrzyka skrzyni...
Gdzie strumyk płynie z wolna rozsiewa zioła maj.
Straszny ból głośny krzyk
Znowu życie poświęcono
Zginął tak jak wielu z nic
Za swą wolność utraconą
Miał na piersi szary krzyż
I zaledwie dziesięć lat
Był harcerzem tak jak ty
I tak samo kochał świat
Dziś szybuje pośród chmur
Tak jak ptaki na wolności
Poszukuje w świecie tym
Ciepła dobra i miłości
Tam na wzgórzu leży on
Nad nim krzyż brzozowy stoi
Jego dusza uleciała
Ziemia ciało rany goi
Bo poświęcił młode życie
Walcząc w Szarych Szeregach
Wielu takich jest harcerzy
Szybujących u wrót nieba
Dziś ...
Nie minęło parę lat nad
Grobami matki płaczą
Po policzkach łzy im płyną
Już ich więcej nie zobaczą
Nie zobaczą swoich dzieci
Lecz pamiętać o nich będą
O swych młodych bohaterach
Owianych smutną legendą
Dziś ...
Idę w góry w marzeniach, dalej i dalej
Znajdę to co mi dane, jeszcze odnaleźć
Widzę ślady ogniska, drewno z szałasu
Zapach wczorajszej zupy resztek zapasów
Strumień
cicho szumi w dole
I z drzewami
gada
Żeby czar
tych dni powrócił
Czy jest na
to rada?
Twarze już
się rozpływają
Jak na
deszczu szyby
Zima ziemią
zawładnęła
Zakuła ją w
dyby
Dobrze, dobrze się stało, że zima biała
Wspomnień nie zamroziła, bo nie umiała
Bo gdy w twym życiu ciężkie, chwile nastaną
Wszystko diabli gdzieś wezmą, one zostaną
Strumień cicho szumi w dole...
Czy pamiętasz jeszcze ogniska płomień
Czy wraca do twej pamięci dotyk mej dłoni
Gdy wiatr gitary struny trąci leciutko
Wraca wspomnienie lata, ale na krótko
Gdy zakochasz się w szarej lilijce
Załóż mundur i przypnij lilijkę...
Brzozową korą...
Wczoraj znów wyruszyłem, wziąłem wodę i chleb
Troski swe zostawiłem, plecak ciężki, że aż tnie
Zostawiłem za sobą swój rodzinny dom
Dziś rozstaje się z Tobą żegnaj wiec miła ma
Ref.:
W drogę, póki serce młode,
Póki sił jeszcze wystarczy mi
By ruszyć pod wiatr.
Przede mną jeszcze tyle miejsc nieznanych,
Tysiącu ludzi z małych miast
I tyle lasów wiatrem kołysanych
I tyle nieznanych dróg.
Tyle dróg przemierzyłem, buty zdarte że aż strach
ostatnią forsę wydaję byle tak dalej iść
Ref.:
W drogę...
Złotym kobiercem
wymoszczone góry
Jesień w doliny zeszła dziś nad ranem
Buki czerwienią zabarwiły chmury
Z latem się złotym właśnie pożegnałem
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha kubek parzy w dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość
Szaruga niebo powoli zasnuwa
Wiatr już gałęzie postrząsał z liści
Pod wiatr pod górę znowu sam zasuwam
może w schronisku spotkam kogoś z bliskich
We wtorek w
schronisku po sezonie...
Ludzie tak wiele spraw musze załatwić
A czas płynie wolno panta rhei
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać to więcej z siebie dać czy mniej
Gorzko pachnie podmokła
wiklina
Mgła, mgła, mgła
W krąg bezdroża, śladu drogi nie ma
Schyłek dnia
Lecz to nic, nie martw się
Jutro będzie lepiej, wstanie nowy dzień
A to wszystko, żebyś tylko wierzył
Że niełatwo być harcerzem
Księżyc zaszedł, gwiazdy takie smutne
Noc, noc, noc
Chlupie woda w przemoczonym bucie
Jak na złość
Lecz to nic, nie martw się...
Krzyżu jasny,
przyjacielu mały
Mów jak brat
Gdzie twe cele, szczytne ideały
Posiał wiatr
Dawno minął czas tych
dziecięcych zabaw
Z krótkich spodni już wyrósł każdy z nas
Chciałbyś jeszcze komuś zrobić jakiś kawał
Lecz cos ci podpowie ile ty masz lat
Znów pewnie wysłuchasz zbyt długie kazanie
O zdrowiu o książkach że pomyśleć strach
O piciu paleniu i złym zachowaniu
Pomyślisz posłuchasz i westchniesz tak:
Ach jak chciałbym znów zielony mundur mieć / Ach jak chciałabym swój
szary mundur mieć
I plecak swój (czarny beret i ciemne okulary)
Kiedy byłeś zuchem to dostałeś mundur
Trochę później plecak minął czasu szmat
Patrzysz w kącie szafy cóż to ale heca
To twój stary mundur obraz tamtych lat
Gdy szedłeś przed siebie ze swoim plecakiem
Twa drogę wyznaczał kolorowy szlak
Z przygodą z piosenką i czapka na bakier
Odkrywać wciąż będziesz jakiś nowy świat
Ach jak
chciałbym znów zielony mundur mieć / Ach jak chciałabym swój szary mundur mieć
I plecak swój (czarny beret i ciemne okulary)
Nie ma co narzekać nie ma co rozpaczać
Po cóż dłużej zwlekać jaki problem masz
Ty wciąż jesteś młody to świat się postarzał
Zrozumiesz to wszystko gdy zatrzymasz czas
I pójdziesz przed siebie ze swoim plecakiem
Twą drogę wyznaczy kolorowy szlak
Z przygodą z piosenka i z czapka na bakier
Odkrywać wciąż będziesz jakiś nowy szlak
Ach jak chciałbym znów zielony mundur mieć / Ach jak chciałabym swój
szary mundur mieć
I plecak swój (czarny beret i ciemne okulary)
W dąbrowy gęstym
listowiu
Błyska zielona skra
Trzepoce z wiatrem jak płomień
Mundur harcerski nasz
Czapka troszeczkę na bakier
Dusza rogata w niej
Wiatr polny w uszach i ptaki
W pachnących włosach drzew
Tam gdzie się kończy horyzont
Leży nieznany ląd
Ziemia jest trochę garbata
Więc go nie widać stąd
Kreską przebiega błękitną
Strzępione pasmem gór
Żeglują ku jej granicy
Białe okręty chmur
Gdzie niskie niebo usypia
Na rosochatych pniach
Gdziekolwiek namiot rozpinam
Będzie kraina ta
Zieleń o zmroku wilgotna
Z niebieską plamką dnia
Cisza jak gwiazda ogromna
W grzywie złocistych traw
W dąbrowy gęstym listowiu
Błyska zielona skra
Trzepoce płomień zielony
Mundur harcerski nasz
Czapka troszeczkę na bakier
Lecz nie poprawiaj jej
Polny za uchem masz kwiatek
Duszy rogatej lżej
Zielony pociąg (zielona miłość)
Zielony pociąg rusza na zielony przygód szlak,
Zielony namiot czeka i zielony wita las.
Przy ognisku siedzę ja i przy ognisku siedzisz ty,
Już spełnione wszystkie sny a w głowie zielona, uparta myśl:
Śpiewać całą noc, całą noc do rana
Na polanie cichej rozrzucać śpiew.
Dobre wróżby czytać w płomieni plamach
Nim konie rżeniem obudzą dzień.
Śpiewać całą noc, całą noc do rana
Na polanie cichej rozrzucać śpiew.
Dobre wróżby czytać w płomieni plamach
Chcę tylko z tobą, z tobą chcę.
Zielone siano pachnie jak zielonej łąki dno,
Zielone serca marzną, a zielone ręce drżą.
Na rozłąki długie dni węgielek z ognia dajesz mi.
W nim zaklęta wspomnień moc, i nasze zielone pragnienie to:
Śpiewać całą noc...
Zielony plecak czeka na zielone lato znów,
Zielone listy pełne są zielonych ważnych słów.
Mój węgielku dłonie grzej i już czekać będzie lżej.
Nim przeminą szare dni pod niebem zielonym zaśpiewam ci:
Śpiewać całą noc...